» Blog » O, Mnemozyne!
05-07-2010 22:16

O, Mnemozyne!

W działach: Literatura, Teksty | Odsłony: 6

O, Mnemozyne!
Kilka słów wstępu. Aby zaliczyć jedne z zajęć, miałem napisać 2–3-stronicowy esej na temat: "Jakiej książki nauczyłbyś się na pamięć i dlaczego?". Zasięgnąwszy języka, dowiedziałem się, że prowadzący nie powinien mieć nic przeciwko eksperymentom z formą (skądinąd wiadomo mi również, że ma poczucie humoru). Pomyślałem, pomyślałem i wymyśliłem, że upodobnię swój tekst do powieści, o której będę pisał, czyli "Bram raju" Jerzego Andrzejewskiego. Rezultat poniżej – zainteresowanych zapraszam do lektury!


O, Mnemozyne, córo Uranosowa, wzmocnij umysł mój kruchy, abym zdołał utrzymać w pamięci słowa Bram raju, utworu niezwykłego, dzięki niemu bowiem mogłem razem z Jakubem, Aleksym, Blanką, Robertem i Maud stać się częścią dziecięcego korowodu, a przez to poznać losy młodych, co wyruszyli w swą żmudną drogę, zmierzającą ku okrutnemu końcowi, złączeni ideą o sile ogromnej – bo przecież mimo tego, iż poczynaniom licznej części owych dziewcząt i chłopców niejednokrotnie inne, zgoła mniej wzniosłe przyświecały cele, to jednak właśnie potęga obrazu niebiańskiego uczyniła z nich siostry i braci w tym raz to cichym, raz rozśpiewanym pielgrzymowaniu – zatem złączeni ideą potężną, najbliższą krewną rzeczywistych wizji olbrzymich, bez jakich ludziom trudno było niegdyś istnieć na tej ziemi, i dzisiaj zaś wyznaczają życie wielu, przez co tekst przed półwieczem już napisany pozostaje świadectwem tego, co zarówno pragnienia człowieka wysubtelnić potrafi, jak też przemienić go w istotę monstrualną, nieczułą, zdolną do mordu, niczym po spowiedzi ostatniej, gdy Jakub z Cloyes, zwany Pięknym i Znalezionym, nie otrzymał rozgrzeszenia i rozmawiający z nim zakonnik stanął naprzeciwko dzieci po to jedynie, aby najpierw potraktowano go obojętnie, a potem bez skrócenia kroku zadeptano, i wedle mojego osądu nawet błogosławieństwo przezeń udzielone nie mogło zdjąć krwi z ich głów, lecz rozumiem, dlaczego nikogo z nich śmierć minoryty bólem przejąć nie mogła, gdyż skryta w głębokich ciemnościach podróż bezkresna z oczyma utkwionymi ślepo w odległym świetle nie pozwala nam dostrzec tych, którzy dookoła nas upadają i umierają, tak było i nadal będzie, wszelako opowieści takie jak ta wydobywają z mroku naturę ludzi i ukazują czarną władzę symboli, dobrze je więc pamiętać, by trwały jako wieczne ostrzeżenie, nie jest to wszakże jedyny powód, dla jakiego granic Bram raju nie powinny zamykać okładki książki: bardzo celnie oddał ich autor szczególne cechy średniowiecznych wędrowników, przedstawił nie tylko dzieje, ale i dusze, piórem mistrza opisując ziemskie pożądania i słabości najważniejszych uczestników pochodu, lecz także ilustrując żarliwą gotowość wszelkich peregrynatorów tej epoki do jednoczenia się pod niebieskim sztandarem, owo powszechne religijne przepojenie życia, fundamentalne w czasach katedr, niełatwe do zrozumienia dla czytelnika zrodzonego przez wiek dwudziesty, a przecież przed nim jedna na tysiąc szansa poznania inności, co obcością była, teraz jednakże dzięki mocy opowieści stoi przed drzwiami, kołacze, woła i prosi: oto jestem, wpuść mnie, ugość, moją historię dołącz do swojej, ażebym nie została zapomniana, a wówczas i twoje oko otrzyma nagrodę, więcej zobaczy, rozezna inne możliwości istnienia, wzbogaci się o nowe światy, oto kolejna zaleta utworu; wszelako nie sposób byłoby tu zakończyć, nie wspomniawszy o artyzmie, z jakim losy poszukujących słowami wyrażone zostały, czyli o uwikłaniach i zawiłościach mowy, myśl wiodącej w głąb świata dawnego za pomocą wyrazów z dawna nieużywanych, w więzi niespotykane wchodzących z innymi, kierujących spojrzenie ku starym czasom, ale nade wszystko język to nie rozrzedzony, nie miękki, nie przezroczysty, lecz zgęstniały, twardy, barwny, język wymagający, język ciężki nie bez przyczyny, jako że nieustający rytm oddaje brzmienie tego orszaku i towarzyszem jest dla długich, długich, męczących godzin, tak, można zatracić się w tej mowie, podobnie jak najmłodsi spośród krzyżowców gubią siebie samych w tym monotonnym marszu, kiedy to wszystko przestaje mieć znaczenie, liczy się tylko krok najbliższy i drugi, i trzeci, i później kroków się już nie liczy, i chociaż pochód nie przechodzi w bieg, to jednak bieg czasu komplikuje się niczym w zepsutym zegarze, komplikuje się również dlatego, że nie ma tutaj przejrzystej narracji, przeszłość wiąże się z teraźniejszością, w dodatku ruch naprzód okazuje się mniej istotny od ruchu wstecz, bo to wspomnienia bohaterów decydują o tym, co nastąpi, wspomnienia zresztą niepewne, niejasne, niekiedy celowo niepełne bądź nawet przeinaczane ze względu na utajone motywacje – tak, wszystko to sprawia, iż utwór, choć krótki, ze wszech miar zasługuje na to, żeby go zapamiętano i opowiadano żywą mową, nawet wtedy, gdy spisany tekst tej historii nie jest dostępny narratorowi, toteż proszę cię, Mnemozyno, córo Uranosowa, dla Bram raju otwórz bramy pamięci!

I niech wystarczy jedna noc!

Komentarze


Scobin
   
Ocena:
0
A oto i źródło obrazka. I nie, nie da się tego tekstu podzielić na akapity. ;-)
05-07-2010 22:17
644

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Dobre, dobre.
05-07-2010 23:12
~ROL

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Odjazd :)
05-07-2010 23:37
Chamade
   
Ocena:
0
Udana stylizacja, się podobało.

Taka forma jest dość trudna w odbiorze, zwłaszcza wtedy, gdy nie jest "płynna" ( w powyższym tekście "zgrzytnęło mi ledwie kilka razy) i przez nią "Bramy raju' nie są dla mnie tak dobre jak "Ciemności kryją ziemię" ( chociaż te pierwsze są ciekawsze pod względem tematu).
06-07-2010 20:02
Scobin
   
Ocena:
0
No właśnie, "Ciemności..." jeszcze muszę przeczytać, ale rozmawialiśmy o nich przez chwilę na zajęciach i faktycznie wygląda na to, że zdecydowanie warto.
07-07-2010 09:02

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.