» Blog » Marcowy raport z lektur
03-05-2010 18:43

Marcowy raport z lektur

W działach: Literatura | Odsłony: 2

W marcu czytanie nie dopisywało – tym razem tylko trzy pozycje, co do jednej wybrane z myślą o coraz bliższym egzaminie z historii literatury polskiej po 1918 roku. Po kolei:




Karafka La Fontaine'a, tom drugi (Melchior Wańkowicz) – nadal niezły, ale niestety słabszy od pierwszego. Poprzednia część przyniosła mi, oprócz licznych ciekawostek, także zmianę poglądów na temat reportażu oraz miłe poczucie obcowania ze znakomitym dzierżycielem pióra. Tutaj wiedziałem już, czego się spodziewać, toteż styl Wańkowicza – wciąż ten sam – tym razem aż tak bardzo mnie nie ujął. Sposób patrzenia na świat też pod wpływem lektury mi się nie zmienił, a ponadto nie dowiedziałem się zbyt wiele na temat konkretów sztuki pisania; niby autor Bitwy o Monte Cassino poświęcił im teraz więcej miejsca, ale nadal przeważał styl gawędziarza, czyniąc całość zbyt rozwlekłą. Nie wydaje mi się też, aby to wszystko uległo zmianie, gdyby Wańkowicz zdążył przeprowadzić ostatnią redakcję książki (zmarł bowiem, niestety, zanim mógł dokończyć pracę).

Ale Wańkowicz to cały czas Wańkowicz, a niektóre fragmenty – na przykład te o chciejstwie, mitomanii, wszystkoizmie, zastrzegomanii, puentylizmie – pozostaną mi w pamięci na długo. Mistrz polskiego reportażu umiał trafnie nazywać rzeczywistość, chciałbym też umieć pisać tak jak on. A to dużo. Dlatego jeśli sięgniecie po pierwszy tom Karafki i znajdziecie go przyjemnym, drugi również nie powinien Was zawieść. Ja nie żałuję.

Ocena: 7/10.




Zniewolony umysł (Czesław Miłosz) – nie miałem pojęcia, że Miłosz potrafił tak dobrze pisać! Z lektury jego dość nielicznych wierszy, w większości jeszcze w liceum, pozostało mi dość nieokreślone wrażenie mądrego przekazu w niezbyt atrakcyjnej formie. Tymczasem Zniewolony umysł czytało się doprawdy znakomicie, a świadomość znaczenia, które ma ta książka jako dokument pewnej epoki, tylko w tym pomagała. Zafascynowała mnie zdolność Miłosza do sugestywnego przedstawienia przemian dokonujących się w umyśle Alfy, Bety, Gammy i Delta (czyli Jerzego Andrzejewskiego, Tadeusza Borowskiego, Jerzego Putramenta i Konstantego Gałczyńskiego). Również uogólniona wizja światopoglądowej ewolucji wielu ówczesnych intelektualistów, od poczucia pustki i absurdu, poprzez stadium konieczności, aż do uznania sukcesu komunizmu, czyli Nowej Wiary – świadczy o niezwykle celnej obserwacji rzeczywistości.

Podobno do dzisiaj czyta się w Stanach Zjednoczonych tę publikację jako studium psychiki myśliciela uwiedzionego komunizmem. Kiedy w dodatku przypomnimy sobie, jak wielu inteligentnych przecież ludzi na całym świecie, nie tylko w Polsce, dało się oczarować tej nieludzkiej ideologii, to nasz sposób rozumienia człowieka i jego wyborów może się znacząco zmienić. A czy nie temu właśnie służy literatura?

Ocena: 9/10.




Bramy raju (Jerzy Andrzejewski) – to jedna z takich powieści, przy których czytaniu wyraźnie czułem, jak wykształcają się dodatkowe fałdy na moim mózgu. Przebijanie się przez charakterystyczny język tekstu (utwór składa się raptem z dwóch zdań, z których drugie brzmi tak: I szli całą noc) wymagało wprawdzie pewnego skupienia, ale nie było tak trudne, jak się obawiałem, a ponieważ całość zajmuje mniej więcej sto stron, również nie tak długie.

Co jest takiego wyjątkowego w tej powieści, nie licząc samego języka, nadającego utworowi niezwykły rytm? Najkrócej mówiąc: nie tylko język, ale i inne cechy sprawiają, że tekst jest niezwykle gęsty. Po pierwsze, główny tok akcji – prawda, że przeplatany retrospekcjami – odbywa się w bardzo ograniczonej czasoprzestrzeni, co sprzyja wielorakim powiązaniom pomiędzy rozmaitymi elementami utworu. Po drugie, Andrzejewski zastosował ciekawą strategię narracyjną, w której kolejne postacie w swoich myślach, słowach, a nawet snach wielokrotnie powracają do tych samych zdarzeń, a my, czytelnicy, możemy sobie tworzyć coraz bogatszy ich obraz. Po trzecie, tekst wyraźnie zachęca do odczytań głębszych niż czysto fabularne: parabolicznych, symbolicznych. Po czwarte, bohaterami utworu kierują nad wyraz... intensywne motywacje. To są postacie symboliczne, ale żadną miarą nie papierowe. Po piąte, każdy chrześcijanin znajdzie w tym tekście materiał do poważnej refleksji.

Potwierdza się stara prawda, że tzw. kanon to często wcale nie wymysł nauczycieli, lecz najzwyczajniej w świecie – znakomite książki.

Ocena: 8+/10.

Komentarze


MEaDEA
   
Ocena:
0
Bramy Raju to jedna z moich ulubionych książek. Nie zliczę ile razy maszerowałam w tym korowodzie. Idealnie trąca nutę mojej średniowiecznej wrażliwości.
03-05-2010 20:38
Magdalena Kącka
   
Ocena:
0
,,Karafka..." jest pozycją obowiązkową dla wszystkich, którzy chcą się zająć dziennikarstwem. Mi osobiście przeszkadzała zbyt duża ilość cytatów, ale wiele z lektury wyniosłam i również polecam.
06-05-2010 21:25

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.