13-08-2010 23:37
A Księżyc w nowiu...
W działach: Literatura | Odsłony: 2
...nie jest już tak trujący jak "Zmierzch", bo Bella w końcu częściowo się usamodzielnia; poza tym przez większość książki na szczęście nie ma śladu po Edwardzie. Oznacza to, że książka staje się mniej interesująca dla psychologa niż tom pierwszy. Niestety jest również jeszcze mniej ciekawa literacko: bardzo długo nic się nie dzieje, potem nagle na 350 stronie akcja zaczyna pędzić na łeb na szyję i nie ma już czasu, żeby zbudować sensowną dramaturgię. Absurdy psychologiczne (najbardziej spodobała mi się amnezja Charliego po tym, co Bella powiedziała mu w pierwszym tomie) także nie pomagają w odbiorze. W dodatku przeważająca część książki powiela schemat fabularny poprzedniego tomu, przez co nie mogę się powstrzymać od przytoczenia Barańczaka:
Więc to już zawsze tak, już zawsze zamiast
gwiazdy pierwszej świetności dorsz drugiej świeżości.
O ile więc lekturę "Zmierzchu" będę kiedyś rekomendował swoim studentom, a zwłaszcza studentkom (zakładając, że przyjdzie mi z nimi omawiać tematykę toksycznych związków), o tyle "Księżyca w nowiu" nie polecam już nikomu. Naprawdę szkoda czasu, chyba że tak jak ja jesteście zafascynowani niezwykłym sukcesem czytelniczym tego cyklu i chcecie samodzielnie przeanalizować jego przyczyny.
Zobaczymy, co dalej, ale to dopiero za jakiś czas – na razie od twórczości Stephenie Meyer zrobię sobie przynajmniej parotygodniową przerwę. Co za dużo, to niezdrowo.
Więc to już zawsze tak, już zawsze zamiast
gwiazdy pierwszej świetności dorsz drugiej świeżości.
O ile więc lekturę "Zmierzchu" będę kiedyś rekomendował swoim studentom, a zwłaszcza studentkom (zakładając, że przyjdzie mi z nimi omawiać tematykę toksycznych związków), o tyle "Księżyca w nowiu" nie polecam już nikomu. Naprawdę szkoda czasu, chyba że tak jak ja jesteście zafascynowani niezwykłym sukcesem czytelniczym tego cyklu i chcecie samodzielnie przeanalizować jego przyczyny.
Zobaczymy, co dalej, ale to dopiero za jakiś czas – na razie od twórczości Stephenie Meyer zrobię sobie przynajmniej parotygodniową przerwę. Co za dużo, to niezdrowo.